czwartek, 20 sierpnia 2015

PARCO DIVERTIMENTI


Dzień 3 weekendu z P. w NJ.
Po pełnym spokoju i odpoczynku weekendzie przyszedł czas na szalony i pełen wrażeń poniedziałek!
Stresowałam się od kilku dni na przyjazd do tego miejsca. Głównie z powodu mojego lęku wysokości i zbyt dużej prędkości. Ale odważyłam się na to by spróbować przełamać te lęki. 
Towarzyszyła mi osoba, która najwyraźniej jest uzależniona od adrenaliny i była uśmiechnięta od ucha do ucha na kolejkach, na których ja miałam zamknięte oczy i modliłam się, żeby był już koniec. Muszę się przyznać, że z kolejki na kolejkę było lepiej i na końcowych miałam nawet otwarte oczy! 
Na drugim zdjęciu możecie zauważyć perukę wiszącą na rusztowaniu jednej z kolejek. Nie wiedziałam czego się spodziewać po widoku spadających czapek i okularów ludzi, którzy na niej byli. Muszę jednak przyznać, że była to chyba moja ulubiona (Ostatnie zdjęcie jest właśnie z El Toro) wraz z Supermanem, gdzie można było poczuć się jak prawdziwy superbohater w czasie lotu. 
Spędziłyśmy w Six Flags cały dzień, od samego otwarcia do ostatniej minuty.
Najwięcej czasu spędziłyśmy w kolejce na Kingda Ka. Jest to najwyższa kolejka górska na świecie i druga z kolei jeśli chodzi o szybkość. Spadek z 127 m z prędkością 206 km/h nie był czymś na co czekałam z niecierpliwością, więc tylko towarzyszyłam P. w kolejce. Uwaga! Nie, że stchórzyłam, po prostu z góry wiedziałam, że mój organizm tego nie zniesie. A i tak byłam z siebie dumna, że wytrzymałam na poprzednich kilkunastu jazdach. 
Przed samym wyjściem z miasteczka spontanicznie weszłyśmy do tajemniczego domu. W środku czekało na nas Houdini's Grate Escape. Nadal nie wiem co się tam wydarzyło. Byłyśmy w jakimś starym nawiedzonym pomieszczeniu, z którego przeszliśmy do kolejnego, a tam działy się dziwne rzeczy. Nie wiem czy to ja się kręciłam, czy pokój. Ale chyba znacznie bardziej przypada mi do gusty takie coś, niż pędzenie do góry nogami 100 lub więcej km/h.
Chciałam przy okazji podziękować P., że zabrała mnie jako swoją towarzyszkę oraz za to, że dzięki niej mogłam zwalczyć kilka z moich największych obaw. I jeszcze dziękuję za bezpieczną podróż w tę i z powrotem. 

Coś co towarzyszyło nam w drodze powrotnej do domu i zapadło mi w pamięć:






































2 komentarze: